Jakmidzisiajźle 

Nostalgia Smutek Chaos

68 posts 15 followers 15 following

Po tym całym bagnie wierzę, że dla każdego przyjdzie pora, aby wyprostować swoje życie, uporządkować sprawy i zacząć w końcu oddychać pełną piersią. Całkiem niedawno sam się przebudziłem, ale najpierw musiałem sobie i nie tylko sobie, wiele rzeczy wybaczyć.

- Agnieszka Lingas - Łoniewska


Reposted from dygoty

“Nie wiem kto Cię ma... ale niech wie,że ma wszystko.”

- Sebastian Wasikowski

"Wszyscy chyba znamy to dziwne uczucie, gdy okazuje się, że jesteśmy dla kogoś (z niekoniecznie dla nas jasnych powodów) wyjątkowo ważni i sprostać musimy jego oczekiwaniu, a to nas na przykład zawstydza lub przerasta. Nie zawsze bowiem przyjaźń jest symetryczna, czasem ma w sobie coś z uczuciowej 'inwazji'. Przyjaźń wszak, w przeciwieństwie do miłości, nie posiada papierka lakmusowego, jakim bywa zbliżenie fizyczne, które potwierdza wzajemność intencji. Zawiązywanie się przyjaźni, szczególnie pomiędzy osobami wrażliwymi i delikatnymi, (...) to proces skomplikowany. Czasem jest odruchem emocjonalnym, ale niekiedy potrzebuje dystansu i dojrzewania. Zwłaszcza gdy ktoś nas 'jednostronnie' wybiera i stara się z nami zbliżyć. Bywamy wtedy zakłopotani, bo czujemy, że nie nadajemy na tej samej uczuciowej fali i niedokładnie takiej relacji oczekiwaliśmy. O ile w ogóle czegokolwiek oczekiwaliśmy". Read More »

Dziś słońce świeci tak samo jak tydzień temu, ale powietrze jest jednak inne, jesienne, chłodne. Wciska się pod koszule. Jesienią będzie trudniej. 


Reposted from abendlied

"Ja mam kryzys permanentny. Jestem typem depresyjnym, trudno jest mi się cieszyć z czegokolwiek, widzę świat w ciemnych barwach. Jest fajnie, bo pijemy herbatę, gadamy, jest ładna pogoda, ale mam w sobie czarną dziurę, która cały czas promieniuje. Jak każdy zneurotyzowany typ przeżywam momenty euforii. Im większa euforia, tym potem większy dół. Taka sinusoida, bez równowagi."

- Robert Więckiewicz

"Musiałem ją nieraz prosić, żeby nie wstydziła się swojego ciała. Zawsze z lękiem spoglądała, czy na nią patrzę, kiedy się rozbierała. Zawsze było: – Zgaś światło. – Dlaczego? – Zgaś, proszę cię. – Ale dlaczego? – Nie rozumiesz? Nie rozumiałem. Nie podejrzewała zapewne, że gdy patrzyłem na nią, jak się rozbierała, czułem coś takiego, jakbym stawał się bogatszy o wszystkie jej obolałości, o jej cierpienia, o jej przemijanie. Też wiele przeżyłem, lecz nie było to dla mnie takie ważne, jak to, czym ona była naznaczona. Nie, nie o to chodzi, że współcierpiałem z nią. Czy zresztą miłość potrzebuje współcierpienia? Chodzi mi o to, że odczuwałem jej istnienie jako moje istnienie. Pyta pan co to znaczy? To, że jakby pan całe brzemię czyjegoś istnienia pragnął wziąć na siebie. Jakby pan pragnął tego kogoś w ogóle zwolnić z konieczności istnienia. Jakby pan pragnął za tego kogoś także umrzeć, żeby on nie musiał doświadczać swojego umierania. A to coś innego niż współcierpienie, jak się je na ogół rozumie. Na samą taką, choćby wyobrażoną, możliwość czułem, że chce mi się znowu żyć. Mówi pan, że to niemożliwe. Możliwe, że niemożliwe. Tylko wobec tego co powinno być miarą miłości? Jeśli pod tym nic nie znaczącym słowem pan i ja to samo byśmy rozumieli? Według czego mielibyśmy ją odczuwać? Według pożądania ciała? Ciało ma swój kres i dużo, dużo wcześniej nim śmierć przyjdzie". Read More »

"Jeśli inni mężczyźni byli budynkami, on był domem".

~Josephine Angelini "Wędrówka przez sen"